poniedziałek, kwietnia 05, 2010

świę świę i po świę



kolejny remake śmierci i zmartwychwstania zakończył się pomyślnie.
święta przepłynęły bezboleśnie i w śmiechu. to zresztą dało się zauważyć
od sobotniego poranka; atmosfera i wydarzenia wielkanocnych na frynie
zawsze były zapowiedzią sezonu pod chmurką. czasy się już skończyły, ale coś pozostało. i ogólnie fest rodzinnie,
a wszyscy się pozjeżdżali, aby skończyć w umówionych miejscach
w umówionym czasie. relaks co 14, 20 minut.
niestety, wystające z koszyków ze święconką bilety na mecz nie zagwarantowały zwycięstwa ruchu nad śląskiem wrocław (remis 0:0), ale widok w kościele był kapitalny (:
li tylko miś stwierdził, że należy czerpać z okazji i zawinął na easter holiday do barcelony.

tę dobrą atmosferę powinno się trzymać w słoikach i tłuc na głowach hien energii.
sandra i łukasz popełnili nawet świąteczną animację, która do zobaczenia poniżej.


po czterdziestu siedmiu dniach bezmięsnych (poza dyspensą śniadaniową warszawską) surowa szynka i inne wędliny smakują jak te z opowiadań simony popescu
a rosół nabiera cech nektaru. trzeba było ostrożności, żeby nie przesadzić.

poza tym powietrze już wiosenne. dobrze się biega.
a nuti poszła na imprezę do wdowy
i została różową rakietą, ha ha ha ha xD

skończyłem odessa transfer i chyba szybko wrócę do wyrywkowego czytania tego zbioru. rewelacja, a i nie to moje ostatnie słowo tutaj o tych reportażach. a z rzeczy nowych - w końcu dorwałem "piątą stronę świata" (znak, 2010), prozatorski debiut osiemdziesięciojednoletniego (!) kazimierza kutza.
i zauroczyłem się

1 komentarz:

Emily Nuti pisze...

Ja Ci dam Różową Rakiete!!!